Michał „Michu” Szczepański – Collegium Da Vinci Poznań

Poznaj Michała „Micha” Szczepańskiego – ambasadora kierunku kreatywna produkcja filmowa

Co jest dla Ciebie najważniejsze w nauczaniu? Jak pracujesz ze studentami_kami?

Najważniejsza jest dla mnie wzajemna wymiana myśli i idei. Nie jestem fanem hierarchizacji, dlatego staram się być najbliżej osób studenckich, jak tylko to możliwe. Tak, by w zaufaniu i dobrym “wajbiku” móc pogłębiać wiedzę na temat danego zagadnienia. Wierzę, że rozpalanie zainteresowań i zarażanie nowymi zajawkami działa w dwie strony. I nie ma nic ważniejszego od skutecznego „sprzedawania” tych zajawek innym. Z przymusu nie rodzi się nigdy nic ciekawego czy wartościowego, takie rzeczy powstają tylko z pasji, zrozumienia i empatii. To są dla mnie najważniejsze rzeczy.

Z czego czerpiesz inspirację?

Banalną odpowiedzią jest „życie”. Pamiętam, jak sam studiowałem i co irytowało mnie i znajome mi osoby. Postanowiłem więc działać odwrotnie i nie powielać błędów moich wykładowców. Dokładając do tego kilka współczesnych badań oraz wzorców z kultury powoli tworzę własne metody kontaktu z osobami studenckimi i sposoby przekazywania im umiejętności. Zrozumienie i otwartość są kluczem.

Czego dowiedziałeś się o sobie dzięki pracy ze studentami_kami w CDV?

Nie wiem czy było to coś nowego, ale na pewno utwierdziłem się w przekonaniu, że nauka i droga ulepszania siebie nigdy się nie kończy. Na każdej płaszczyźnie. Od tej czysto wiedzowej, gdzie to ja poznaję nowe zagadnienia, narzędzia i rozwiązania – a osoby studiujące w CDV naprawdę potrafią zaskoczyć! – po tę bardziej codzienną, gdzie spotkanie tylu osobowości, życiorysów i przeżyć może tylko ubogacić w procesie lepszego rozumienia innych osób. Jest to dla mnie bardzo cenne.

Collegium Da Vinci jest Uczelnią Ludzi Ciekawych. Jakich ludzi spotkałeś dotąd na uczelni, wśród studentów_ek, wykładowców_czyń, pracowników_czek?

Nie chciałbym, by to brzmiało jak tani wykręt, ale odpowiedź to: KAŻDY jest ciekawy. Nieistotne, czy to osoba studencka, czy pracująca w CDV, każdy może coś zaoferować. Codziennie zaskakują mnie zajawki innych osób lub to, jak ich obraz rysował się w mojej głowie do momentu tej pierwszej „rozmowy przy kawie”. Ludzie ambitni, ciekawi, przełamujący granice, zadziorni, a czasami odwrotnie,  jeszcze nieujawniający swoich talentów. CDV to mały kosmos osobowości. Ja polecałbym odwiedzić każdą planetę. Bo czasami odnajdziesz ukrywającego się gdzieś scenografa teatralnego, twórczynię obłędnej biżuterii lub osobę umiejącą skonstruować rakietę (prawdziwe przykłady)!

Jesteś ambasadorem  kierunku. Komu poleciłbyś te studia? Dlaczego uważasz je za ciekawe?

Ogromna część naszej kultury oparta jest o sztukę opowiadania historii. Mieliśmy do tego różne media, ale mało które stało się tak uniwersalne, czytelne i emocjonalnie przejrzyste jak film. Wierzę, że kino to dostęp do dosłownego multiwersum możliwych rozwiązań, emocji i różnie pojmowanego życia. Otworzenie się na nie i zrozumienie jego materii może być jedną z najwspanialszych przygód. Kino to sposób zbliżenia się do siebie i wejścia w dialog z setkami artystów, naukowców czy całych kultur. Kreatywną produkcję filmową poleciłbym więc każdemu, kto w pierwszej kolejności chce w sposób świadomy czerpać z tego dyskursu, ale również mieć narzędzia, by go aktywnie współtworzyć. Jest więc to ścieżka dla osób otwartych, wrażliwych i pragnących zawsze rozumieć „więcej”. Z drugiej strony, to nadal masa namacalnej pracy, dlatego asertywność, umiejętność aktywizacji innych i skrupulatność to również bardzo pożądane cechy.

Czy są jakieś osiągnięcia, którymi chcesz się pochwalić?

Takie pytania są dla mnie trudne. Już ledwo umiałem napisać swoje bio na stronę uczelni… Mam wrażenie, że tak jak wiele osób lubię być poznany i doceniany, ale niekoniecznie lubię się bezpośrednio chwalić. Jednakże, niedawno zrobiłem chyba największy gar zupy w całym swoim życiu! W sumie to kłamstwo, zupy było tak dużo, że musiałem rozlać ją na dwa garnki! Szykowałem to chyba z sześć godzin! I tak u końca tej kulinarnej podróży stałem nad tą kuchenką i zapłakałem… bowiem nie było już nic do ugotowania. Nie tak dawno obejrzałem wszystkie pełnometrażowe filmy o Scooby-doo oraz ukończyłem kilka filmowych wyzwań, które sam przed sobą postawiłem. No i w końcu przeszedłem „Outer Wild”, bo obiecałem to mojemu przyjacielowi, Barowi, ponad rok temu. Cudowne osiągnięcie, bo była to cudowna gra. Polecam każdemu. Zupę też.