Agata Kiedrowicz – Collegium Da Vinci Poznań

AGATA KIEDROWICZ – wykładowczyni i kierowniczka merytoryczna kierunku Fashion & New Media, projektantka, kuratorka i edukatorka

Dlaczego fascynuje Cię moda i zajmujesz się nią zawodowo?

Napisałam kiedyś na łamach Kultury Liberalnej: „Niezmiennie fascynuje fakt, w jaki sposób kawałek tkaniny stwarza (i przekracza) sytuację, osobowość, normy społeczne. To, jak moda wpływa na to, co niematerialne, w sposób umykający słowom i statystyce.” Moda jest papierkiem lakmusowym zmian społecznych, ekonomicznych i kulturowych, jak i tych, które zachodzą w nas samych. Ubiór może być kostiumem, schronieniem, zbroją. Zawsze opowiada o naszej tożsamości, ukrytych pragnieniach, ideach. Materializuje niewyrażalne. Często przywołuję słowa Sailora Ripleya, granego przez Nicolasa Cage’a w Dzikości serca, który ze swojej kurtki ze skóry węża uczynił symbol indywidualności i wiary w wolność jednostki. To kwintesencja najgłębszego znaczenia mody, takiego, które jest mi najbliższe. Mody, która wyzwala, a nie więzi.

Jak udało Ci się wpisać fascynację modą w godziny zajęć studiów podyplomowych?

Tworząc program Fashion & New Media wróciłam do własnego manifestu, który pisałam, aplikując do School of Form. Moje refleksje, intuicje i dążenia zakreśliły koło, pogłębiły się. Przyznam, że było to poruszające odkrycie. Chciałabym, by taka też była podróż naszych słuchaczy: zarówno w głąb mody, jak i w głąb siebie. Bo nadając realny kształt naszym pomysłom czy ideom, często musimy się skonfrontować sami ze sobą: ze swoimi ograniczeniami, możliwościami, niewypowiedzianymi marzeniami. I z tego zderzenia bardzo często powstają koncepty, którym nie trzeba dodawać otoczki autentyczności, bo takie po prostu są. Prawdziwe, wynikające z ludzkich potrzeb i pragnień. Na tym polega szczerość tworzenia, szczerość mody.

Co dla Ciebie jest najważniejsze w nauczaniu? Co chciałabyś przekazać studentom? Co w nich zaszczepić? Czym się podzielić?

Proces uczenia jest zawsze obustronny – tyle, ile daję z siebie, tyle dostaję w zamian. Gdy zajęcia czy wykład sprawiają mi frajdę i niosą satysfakcję, to znaczy, że takie też były dla moich studentów, słuchaczy. I gdy, podczas ich przygotowywania czy prowadzenia, sama nauczyłam się czegoś nowego – to znaczy, że inspiracja poszła w świat. Bezcenne są te momenty, gdy po nocy spędzonej przed komputerem czy w podróży, w śnieżycy, na drugi koniec Polski, by dać wykład, zmęczone ciało krzyczy „czy to ma sens?”, a po zajęciach podchodzą słuchacze i o coś dopytują… lub ze łzami w oczach dziękują za zmianę perspektywy – i na projektowanie, i na życie. Lub zaczepiają na ulicy dopytując o kolejne wykłady. 🙂

Patricia Urquiola, jedna z najbardziej cenionych projektantek, powiedziała mi kiedyś: I have never enough. Z południowym temperamentem projektuje meble i wnętrza, jak i podróżuje, czyta, ogląda… Smakuje życie niczym hiszpańskie tapas. Poprzez wszystkie formy mojej pracy ze studentami, z drugim człowiekiem, chciałabym zarazić właśnie takim głodem tworzenia i doświadczania. Sednem kreatywności jest otwartość, otwartość na eksplorację świata. Patrząc na globalne sukcesy marek czy wybitnych jednostek okazuje się, że u podłoża ich rozpoznawalności leżą często niemierzalne, humanistyczne wartości. Autentyczność, piękno, kunszt, emocje. Świat nie przetrwa bez trwałych fundamentów i, mimo zawirowań, okazuje się, że do nich wracamy: empatii, zaufania, chęci wzajemnego porozumienia, szacunku do pracy ludzkich rąk.

Warto wsłuchać się nie tylko w swój umysł, ale i w swoje ciało, zmysły. Wykorzystujemy naprawdę niewielką część naszych możliwości, ciało to doskonała maszyna. Jest naszym punktem odniesienia, źródłem naszej siły. Warto podważać oczywistości, przełamywać utarte schematy, zaglądać pod podszewkę. Wychylać nos poza swoją dziedzinę, szukać mody poza nią samą. Czerpać ze świata i ze swoich doświadczeń.

Jaką radę dałabyś osobom, które rozważają podjęcie studiów podyplomowych?

Że warto wyjść ze swojej strefy komfortu, bo to pierwszy krok w rozwoju! Nasz mózg, ciało i zmysły usypiają, gdy ich nie dokarmiamy bodźcami, neurony się rozleniwiają i chadzają utartymi ścieżkami. Dlatego zazwyczaj mamy jedną trasę do domu czy pracy. Co jest poza nią? Greccy filozofowie zawsze się czegoś uczyli, nawet w zaawansowanym wieku, choćby gry na instrumentach. Studia podyplomowe w dziedzinie, w której chcesz się rozwijać, dają ogromnego „kopa”: spotykasz ludzi o podobnych celach, ale z różnymi kompetencjami i doświadczeniem, co stwarza doskonałą przestrzeń wymiany i wzajemnej inspiracji. Poznajesz ludzi, wykładowców, świetne adresy, dobre praktyki. Nasza kadra w znakomitej większości składa się z ekspertów i ekspertek z bogatym doświadczeniem praktycznym, więc masz okazję poznać wszystkie blaski i cienie branży mody, o których nigdzie nie przeczytasz i nie usłyszysz na żadnej branżowej konferencji.

Co to dla Ciebie znaczy, że ktoś jest ciekawy?

To znaczy, że ma szerokie horyzonty myślowe, otwartość, energię, chęć do życia i do przygód: intelektualnych, estetycznych, kulinarnych. Ma iskry w oczach, i pomysł na siebie i na świat. I wcale nie muszę się z nim zgadzać – dyskusje, z obopólną otwartością na dialog, są sednem rozwoju!

Co jest Twoją pasją? Jak spędzasz wolny czas?

Moją pasją jest moja praca i odwrotnie. Choć dobrze czasem oddzielić te dwie sfery, wyłączyć się. Moją odskocznią jest nasza rodzinna siedziba na wsi, nad jeziorem. Mogę tam siedzieć na pomoście godzinami, otoczona szumem wody i trzcin, ładując baterie. Wróciłam też niedawno do biegania, mojej pasji z młodości, jako juniorka byłam reprezentantką, a nawet rekordzistką Polski w biegach średnich. Bieg jest cudowną medytacją – oczyszcza z nadmiaru bodźców, pozostawia umysł klarowny, z najważniejszymi myślami czy słowami, które potem szybko zapisuję, by nie uciekły. 😉

Do czego dążysz, o czym marzysz?

Pracuję nad książką o projektowaniu dla zmysłów, na którą będą składać się moje teksty oraz wywiady z projektantami i artystami. Marzę o tym, by zaszyć się na wsi, na co najmniej miesiąc, i pisać, pisać… A gdy mój syn skończy szkołę podstawową, zabrać go w długą podróż dookoła świata. I zatrzymać się w Nowej Zelandii na rezydencji artystycznej, projektowej. Tam jest tyle przestrzeni! Tyle do zrobienia!

Marzę też o tym, byśmy przestali traktować dizajn i modę jako fetysze i fanaberie, ale ich po prostu używali. Żeby przedmioty, ubrania i przestrzeń odgrywały świadomą rolę w naszym życiu, żyły z nami, opowiadały o nas. Jest coraz więcej pięknych, mądrych i zrównoważonych, nieszkodzących środowisku i ludziom produktów, wytwarzanych lokalnie, w Polsce. Zaprośmy je do swojego życia.