Dbaj o swój umysł – najważniejsze narzędzie pracy – Collegium Da Vinci Poznań
05 sierpnia 2019
Aneta Andrejewska - Pracownik CDV

Dbaj o swój umysł – najważniejsze narzędzie pracy

- czyli o czym powinien pamiętać każdy intelektualista

Uczysz się, pracujesz, myślisz, rozmawiasz, czytasz, pamiętasz… czy wiesz, że nie jesteś swoim umysłem? W twoim mózgu nie ma takiej „jednostki”, takiego obszaru, jak umysł. Umysł jest twoim tzw. ciałem subtelnym – a więc fizycznie nie jest do zlokalizowania w twoim mózgu. Tak jak eter jest bardziej subtelny niż powietrze, tak umysł jest ciałem bardziej subtelnym niż (zbudowany z materii) mózg.

Umysł to nie Ty – umysł to Twoje narzędzie pracy

Wszelkie postrzeganie przebiega w umyśle. Zmysły to kanały, którymi informacje ze świata zewnętrznego trafiają do twojego umysłu, wywołując w nim różne wrażenia. Doznania zmysłowe tworzą zawartość twojego umysłu, a ty jesteś widzem, który tą zawartość ogląda. Przypomina to sytuację w kinie: ty jesteś widzem – odbiorcą przekazu filmowego. Twoje oczy, uszy i inne narządy postrzegania, komórki nerwowe i mózg, są jak sprzęt techniczny umożliwiający rejestrację informacji. Twój umysł jest niczym taśma filmowa. Ty jesteś widzem – osobą oglądającą ten film. Jesteś poza swoim umysłem – nie jesteś swoim umysłem.

Jest wiele ćwiczeń pomagających człowiekowi zrozumieć powyższą prawdę. Możesz na przykład obserwować swoje sny – tj. film wyświetlany w twoim umyśle. Umysł nieustannie przetwarza różne dane, które docierają do niego w ciągu dnia i układa z nich film, który wyświetla ci się, gdy zaśniesz. Ile razy zadziwił cię twój własny umysł, gdy przyśniło ci się coś, co nie przyszłoby ci do głowy w chwili twojej pełnej świadomości?? Dzieje się tak, ponieważ umysł miksuje wszystkie docierające do niego dane z różnych momentów twoich codziennych aktywności.

Inną metodą jest tzw. medytacja milczącego (biernego) świadka: usiądź lub połóż się wygodnie w spokojnym miejscu i zrelaksuj się. Postaraj się nie kontrolować swoich myśli – pozwól, by swobodnie przepływały przez twój umysł, by pojawiały się i znikały. Powiedz sobie: „Jestem milczącym świadkiem. Obserwuję, jak myśli przepływają przez mój umysł, lecz ja za nimi nie podążam. Jestem milczącym świadkiem aktywności mojego umysłu”.

Robiąc powyższe ćwiczenia, możesz sam się przekonać, że jesteś różny od swojego umysłu. Tak, jak nie podejmujesz wysiłku, by oddychać czy trawić, tak bez twojego świadomego udziału, strumień myśli nieprzerwanie przepływa przez twój umysł. Możesz obserwować, jak myśli przepływają przez twój umysł, podobnie jak na przejeździe kolejowym możesz przyglądać się przejeżdżającym wagonom pociągu. 

Umysł jest twoim narzędziem pracy, dokładnie tak samo jak inne – bardziej „oczywiste” części twojego ciała, którymi dysponujesz – ręce, nogi, serce, żołądek, płuca itd. Dzięki temu narzędziu możesz wzbogacać się wiedzą: uczyć się nowych rzeczy, rozumieć je, zapamiętywać, powtarzać. Umysł to narzędzie znacznie bardziej potężne niż twoje pozostałe narzędzia pracy – dzięki niemu możesz przenosić się w inne czasoprzestrzenie, np. do swoich wspomnień oraz w inne rzeczywistości, np. w świat literatury czy na inne planety. Umysł Stanisława Lema już dziesiątki lat temu miał dostęp do koncepcji wynalazków, które faktycznie zbudowano/zmaterializowano dopiero w XXI wieku i którymi posługujemy się obecnie – chociażby elektroniczny czytnik książek. W pewnym momencie swojego życia, jeszcze przed otrzymaniem Nagrody Nobla, Albert Einstein świadomie zrezygnował z picia alkoholu, uznając swój umysł za swoje najważniejsze narzędzie pracy.

Higiena umysłu

To zadziwiające, że ludzie zdają sobie sprawę z potrzeby higieny ciała, a zupełnie nie przywiązują wagi do higieny swojego umysłu. Tak samo, jak twoje ciało żywi się tym, co jesz, tak samo twój umysł czerpie z tego, co świadomie i podświadomie przyswajasz. Jeśli w twoim domu całymi dniami włączony jest telewizor, niezależnie od tego, co akurat jest w programie i czy w ogóle coś wartościowego jest (??!), to nie dziw się, że w głowie masz… sieczkę i… problemy z koncentracją. Znam osoby, które podśpiewują reklamę pieluchomajtek, ponieważ aktualnie w radiu nadawana jest taka reklama – ułożona do popularnej, wpadającej w ucho melodii. Nie dajmy sobie więc wmówić, że to, co „leci w tle” jest dla nas zupełnie bez znaczenia, bo wszystko ma znaczenie.

To, co widzisz, wynika z tego, na co patrzysz, co słyszysz, wynika z tego, czego słuchasz – świadomie i mimowolnie. To ty wybierasz co czytasz, dokąd idziesz, z kim się spotykasz, co jesz, co pijesz i jak spędzasz swój wolny czas. To ty każdego dnia kreujesz swoją rzeczywistość i każdego dnia układasz tory, po których już wkrótce pojedziesz. Posłuż się swoją inteligencją i podejmij ten wysiłek, by dokonywać dobrych wyborów. Twój umysł może być twoim przyjacielem lub twoim wrogiem, w zależności od tego, jakiego „paliwa” mu dostarczysz. Ta droga zaczyna się od ciebie – właściciela twojego umysłu.

Łatwo zaobserwować, że pozbawiane tlenu ciało dusi się w konwulsjach; trudniej zauważyć, że nasz zamęczany umysł również błaga o chwilę oddechu. Oddech dla umysłu? Tak. Są takie transcendentalne dźwięki, które są w stanie zrelaksować i wzmocnić Twój umysł niezależnie od tego, w jakim miejscu swojego życia jesteś i jak dużo, na co dzień, masz „na głowie”. Taką moc odżywiania umysłu mają mantry.

Słowo „mantra” pochodzi z sanskrytu i składa się z dwóch wyrazów: „man” oznacza „umysł”, zaś „tra” oznacza „wznosić, oczyszczać”. Istnieje bardzo wiele mantr, ale wystarczy, że zaczniesz od słuchania i nauczenia się kilku najprostszych. Mantry spisano tysiące lat temu i również dziś są dostępne dla każdego – w największych miastach Polski możesz dostać mantry i nauczyć się ich zupełnie bezpłatnie; szczegóły znajdziesz na stronie www.mantra.pl

Jeśli twoim celem jest wznoszenie umysłu, to przykładaj wagę do codziennego oczyszczania umysłu – to umożliwi ci praktyka słuchania i intonowania najprostszych mantr. Mantry oczyszczają i wznoszą umysł jednocześnie, bez większego wysiłku z twojej strony. Nawet, gdy mantry „lecą w tle”, gdy uczysz się/pracujesz lub jedziesz samochodem, to są one mimowolnie przyswajane przez twój umysł.

Słuchanie i intonowanie mantr to najprostszy sposób oczyszczania umysłu, poszerzania własnych możliwości poznawczych i wznoszenia umysłu ponad to wszystko, czego doświadczyłeś do tej pory.

Uzależnienie, a stan umysłu

Zanieczyszczony umysł staje się twoim wrogiem. Jeśli koncentrujesz swoje myśli na rzeczach negatywnych, to jak myślisz, co „odda” ci twój umysł? Jaki film ci wyświetli? Podpowiedź: doświadczanie cierpienia na jawie i/lub koszmary senne, alternatywnie bezsenność (i to bez happy endu jak w Seattle…).

Zanieczyszczony umysł to udręka dla świadomości i podświadomości. Jako ludzie „wynaleźliśmy” środki uspakajające i psychotropowe, i wszystkie używki. Ile znasz osób, które takimi sposobami próbują „leczyć” swój umęczony umysł? Kto w twoim otoczeniu wychodzi na papierosa, gdy sytuacja staje się napięta i nie do zniesienia? Kto relaksuje się drinkami po ciężkim dniu? Kto „dopala” się przed sesją egzaminacyjną, gdy nauki jest dużo a czasu mało?

Wszystkie uzależnienia są ucieczką od świadomości, że nasza rzeczywistość nie wygląda tak, jak byśmy tego chcieli. Uzależnienia to nasz wybór – gdy świadomie nie możemy unieść doświadczanego cierpienia, to wybieramy (choćby chwilową!) ucieczkę w zapomnienie. Wydaje nam się, że jesteśmy wolnymi ludźmi, a tymczasem nic bardziej mylnego – większość z nas jest uzależniona nawet nie od środków odurzających, ale od czegoś bardziej niebezpiecznego, tj. np. od pracy, zakupów, telewizji, internetu, jedzenia, seksu czy chodzenia na siłownię.

Celowo użyłam wyrażenia „bardziej niebezpieczne”, bo na co dzień nawet nie zauważamy, jak nieszczęśliwi przez to jesteśmy, i jak miotamy się całe życie, pracując i kupując więcej, chorując częściej, odchodząc z tego świata szybciej i w poczuciu straconego czasu.

Wszystkie uzależnienia mają jedną wspólną cechę: zadowalają nasze zmysły. Weźmy prosty przykład: jemy owoce morza (które nota bene nic wspólnego z owocami nie mają…) – popijając je szampanem (a jakże!) – nie dlatego, że jesteśmy głodni i spragnieni, a nic innego do jedzenia i picia nie mamy, ale dlatego, że w naszym wyobrażeniu zadowalanie zmysłu smaku świadczy o naszym wysublimowanym guście i potwierdza nasze możliwości i naszą skuteczność zdobywania tego, co chcemy – po świeże owoce morza wyjeżdżamy bowiem na śródziemnomorskie wakacje… bo przecież żadną frajdą jest odmrażanie i gotowanie ostryg czy ośmiornic tylko dla siebie, w kuchni wynajmowanego mieszkania, gdy na zewnątrz temperatura powietrza to ponad 30’C (?!). Znakomicie zwerbalizował to Kazimierz Pawlak w filmie „Nie ma mocnych”: chodzi o to, byś ty widział wszystkich i by ciebie wszyscy widzieli!

Podobnie, nie kupujemy markowych ubrań dlatego, że musimy w coś się ubrać, ale dlatego, że to podbudowuje nasze błędne przekonanie o własnej wartości. Nie kupujemy luksusowych aut z mocnym silnikiem, bo takim autem łatwiej i taniej jeździ się w miastach, w których obowiązuje ograniczenie prędkości 50 km na godzinę, a na autostradach 140 km na godzinę…

Nie sięgamy po środki odurzające dlatego, że po ich zażyciu stajemy się lepszą wersją siebie – z czym zgodzi się każdy, kto choć raz odchorowywał je dnia następnego i/lub zmagał się z obrzydliwym kacem psychicznym. Odurzamy się nie dlatego, że jesteśmy silni, ale dlatego, że jesteśmy słabi! Dlatego wyzwaniem jest znalezienie takiego rozwiązania, które da nam moc i wolność, a nie coraz większe pogrążanie się słabości i cierpieniu.

Medytacja – alternatywa dla umęczonego umysłu

Medytacja nie jest „siedzeniem w pozycji lotosu i myśleniem o niczym”, choć właśnie taką koncepcję medytacji spopularyzowano w kulturze zachodniej.

Starożytne Wedy opisują medytację w ciszy jako bardzo trudną i mało praktyczną. Nie każdy umie praktykować ją z sukcesem. W dzisiejszych czasach sprawę dodatkowo komplikuje brak rzetelnej wiedzy na ten temat. Cicha medytacja to jeden z elementów potężnego systemu znanego jako asztanga-joga. Wyrwanie tej praktyki z kontekstu sprawia, że medytacja w ciszy staje się niemożliwa, a stosowanie jej namiastki nie przyniesie adeptowi oczekiwanego efektu. Innymi słowy: gdy próbujesz siedzieć w ciszy i nie sięgasz po pozostałe części asztanga-jogi, tracisz cenny czas.

Umysł współczesnego człowieka, zalewany codziennie gigabajtami informacji, zawsze będzie dążyć do myślenia o czymś!

Dlatego najlepszą formą do koncentrowania swojej uwagi są właśnie dźwięki mantr – słów zapisanych pięć tysięcy lat temu, na obszarze dzisiejszych Indii, jednocześnie oczyszczające i wznoszące umysł.

Najwięksi mędrcy i nauczyciele wszechczasów od zawsze korzystali z dobrodziejstw medytacji. Medytacja otwiera umysł człowieka na wiedzę, pozwala zobaczyć rzeczy takimi, jakie są, daje dostęp do prawdy o sobie i o świecie. Zanurzenie/pogrążenie się w medytacji jest zaczerpnięciem ze źródła prawdziwej mocy, podniesieniem poziomu codziennego funkcjonowania i życiem w zgodzie z tym, kim naprawdę jesteśmy.

Jeśli zainteresował cię ten artykuł i chciałbyś spróbować praktyki znanej od tysięcy lat, to wejdź na stronę www.mantra.pl i znajdź ośrodek medytacji w swoim mieście. Zajęcia były, są i zawsze będą bezpłatne. Również poprzez ww. stronę możesz kupić dwie książki, z których korzystałam pisząc ten artykuł:

„Kim jesteś? Odkrywanie swojej prawdziwej tożsamości”, autor Chris Butler, Lublin 1998, str. 56 i nast.

„Medytacja łatwiejsza niż myślisz”, autorka Magdalena Mola, Warszawa 2017, str. 32 i nast.