Kiedy byłem studentem naszej uczelni, wydawało mi się, że przygotowanie i prowadzenie zajęć to pestka… No wiadomo. Co to za problem. Wykładowca wchodzi do sali, włącza komputer, odpala prezentację, przeklika kilka slajdów, opowie o zadaniu, które studenci muszą wykonać i załatwione. Koniec zajęć. Pestka.
Ale czy oby na pewno tak wygląda praca wykładowcy? Postanowiliśmy o to zapytać dra Mateusza Karatysza, który prowadzi zajęcia na Mediaworkingu, a jeszcze niedawno sam był studentem naszej uczelni.
Dzisiaj już wiem, że to wszystko mi się wydawało. Przygotowanie każdej godziny zajęć to dziesiątki minut spędzone na czytaniu wielu rozdziałów książek, przygotowanie prezentacji, dopracowywanie ich. A później czas poświęcony na sprawdzaniu zadań realizowanych przez studentów. Ale co tam, robię to dla Was studenci Collegium Da Vinci – dr Mateusz Karatysz.
Jak to wygląda w praktyce, zobaczcie sami.