Nie bój się prosić o pomoc! – Collegium Da Vinci Poznań

Nie bój się prosić o pomoc!

O potrzebach i możliwościach studentów z niepełnosprawnością

Wywiad z Karoliną Blaszką, studentką Data Science w Collegium Da Vinci, osobą niedosłyszącą, która korzysta z narzędzi Roger NeckLoop i Roger™ Touchscreen Mic.

Jak działa system Roger NeckLoop i Roger™ Touchscreen Mic, którego używasz ucząc się w Collegium Da Vinci?

System składa z nadajnika zakładanego na szyję przez prowadzącego i odbiornika, który na szyi noszę ja. Mechanizm podgłaśnia dźwięk mówiącego, a jednocześnie wycisza szumy i zakłócenia płynące z tła.

Zasięg jego działania sięga 20 metrów – nawet w dużej sali wykładowej, gdy siedzę w ostatnim rzędzie, bez problemu odbieram sygnał z nadajnika prowadzącego. To bardzo ułatwia szczególnie zajęcia z programowania, gdy prowadzących i studenci siedzą przy oddzielnych stanowiskach, schowani za monitorami i kiedy nie mam możliwości patrzenia na twarz mówiącego i jednoczesnego śledzenia ekranu. Dzięki systemowi całkowicie mogę skupić się na swojej pracy.

Zdarza się, że system nie budzi zaufania użytkowników, ale zapewniam – nie nagrywa tego, co mówi prowadzący, ani nie służy do szpiegowania 😉

Wiem, że wcześniej studiowałaś akustykę – co Cię do tego skłoniło?

Studiowałam akustykę ze specjalnością protetyka słuchu. Na studia poszłam z ciekawości, aby dowiedzieć się więcej o mojej wadzie słuchu, o aparatach słuchowych. To właśnie po zajęciach z laryngologiem podjęłam decyzję o wszczepieniu implantu ślimakowego, który mam już od dwóch lat. Studia miały więc zaspokoić moją ciekawość, ale zrezygnowałam z nich po drugim roku – zdecydowałam, że nie chcę pracować w zawodzie jako protetyk słuchu.

Przerwę między studiami wykorzystałam na realizację różnorodnych projektów, program Erasmus+, udzielałam się społecznie, np. w Międzynarodowej Organizacji Osób Słabosłyszących.

Jak wtedy wyglądało studiowanie z problemem niedosłyszenia?

Mam bardzo głęboki ubytek słuchu, słyszę tylko dźwięki powyżej 100 decybeli. Nawet z aparatem nie byłabym w stanie wychwycić wszystkich niuansów.

Na studiach było mi bardzo trudno – po prostu nie wszystko słyszałam, często musiałam prosić o powtórzenie albo o podzielenie się notatkami. Przez to, że nie byłam w stanie uchwycić wszystkiego na wykładach dużo więcej wysiłku kosztowało mnie nadrobienie materiału, co było niezwykle męczące i ostatecznie doprowadziło do pewnego wypalenia.

Jak wcześniej wyglądała Twoja edukacja?

Chodziłam do zwykłych szkół, gdzie byłam jedyną osobą niesłyszącą w klasie. Efekty nauczania zależały głównie od współpracy z nauczycielem. Ważne było, by nauczyciel nie chodził po klasie, bym cały czas widziała jego twarz. Wystarczyło, że pisał po tablicy tłumacząc jednocześnie jakieś zagadnienie z matematyki – nie miałam wtedy szans na odczytanie ruchu jego warg i zrozumienie materiału.

W przypadku przedmiotów takich jak polski czy historia, które opierają się na dyskusji – dużą trudnością było dla mnie śledzenie wszystkich mówiących, często jednocześnie, siedzących w dużej sali.

Nauczyciele bardzo różnie podchodzili do moich potrzeb, na szczęście trafiałam jednak na ludzi otwartych i skłonnych do współpracy. Wyjątkowy wkład w mój rozwój miała też moja mama oraz specjalistka surdopedagog (osoba taka zajmuje się nauczaniem i wychowaniem osób głuchych i niedosłyszących, a także ich rodzinami i otoczeniem), z którą pracowałam w ramach rehabilitacji.

W pandemicznej codzienności wyzwaniem są maseczki na twarzach rozmówców. Początkowo był to dla mnie bardzo duży problem – nie mogąc czytać z ruchu ust nie mogłam zrozumieć, co mówi do mnie druga osoba. Na szczęście na chwilę przed pandemią wszczepiłam implant ślimakowy, który umożliwia mi komunikację – teraz spotkanie z osobą, która ma maseczkę jest dla mnie okazją do poćwiczenia działania z implantem.

A jak wygląda codzienność w Collegium Da Vinci i wybrany kierunek Data Science?

Pandemia ułatwiła mi studia – w czasie zajęć online miałam po prostu możliwość podgłaszania wypowiedzi prowadzących czy studentów. Porozumiewanie się nie było jednak łatwe, gdy kamery były wyłączone. Odczuwałam to szczególnie na przedmiocie Tutoring, który wymaga wygłoszenia i wzajemnej oceny swoich testimoniali. Na szczęście trafiłam na bardzo empatycznego prowadzącego, który otwarty był na indywidualną współpracę.

Dał mi popalić też rachunek prawdopodobieństwa, który uważam za bardzo, bardzo trudny przedmiot. I z tym się jednak udało!

Na drugim roku studiów bardzo podoba mi się programowanie oraz to, że mamy zajęcia z praktykami. Tacy wykładowcy od razu przekładają teorię przedmiotu na swoje własne doświadczenia i case studies. Inspirują też do rozwoju kariery, dlatego po studiach licencjackich chciałabym pójść w kierunku analitycznym – pogłębiać to, co obecnie robię w pracy, łączyć analizę danych z marketingiem.

Czy szukając studiów sprawdzałaś, które uczelnie są dostosowane do Twoich potrzeb?

Tak, było to dla mnie bardzo ważne. Zależało mi też na uczelni i kierunku, na którym zajęcia będą prowadzone w małych grupach, które ułatwiają mi dostosowanie. Zdecydowanie lepiej słyszę też w małych pomieszczeniach niż wielkich salach wykładowych. W liceum musiałam radzić sobie w dużych klasach, otoczona hałasem.

Zachęciła mnie też oferta indywidualnych lektoratów z języka obcego – przy takiej organizacji zajęć mogę wynieść z nich znacznie więcej, niż pracując w dużej grupie.

Pracujesz już zawodowo, spotykasz się z klientami i pracujesz w sporym zespole. Na czym polegają Twoje zadania?

Jestem specjalistą ds. CRM w poznańskim salonie BMW Smorawiński. Moje zadania to pogranicze analityki i marketingu. Zarządzam bazą klientów w systemie, monitoruję ich ścieżki, przygotowuję bazy klientów do wysyłki mailingowej czy kontaktu w celu np. zaproszenia na premierę nowego modelu samochodu. Sprawdzam zgodność zgód marketingowych, podsumowuję działania kampanii marketingowych, raportuję – to zadania bliskie Data Science, który studiuję na drugim roku.

Co doradziłabyś osobom stojącymi przez takimi wyzwaniami jak Ty, które boją się podjąć decyzję o studiowaniu?

Na pewno doradziłabym, żeby nie bały się prosić o pomoc prowadzących! Jeśli wykładowca nie wie, że student ma trudności, nie będzie mógł mu pomóc. Gdy już wie – z całą pewnością będzie otwarty i chętny do pomocy. Warto też pamiętać o możliwości uzyskania wsparcia od Pełnomocnika Rektora ds. Studentów z Niepełnosprawnością.

Wiele osób z niepełnosprawnością nie wie też o tym, że nawet studiując na uczelni niepublicznej można liczyć na dofinansowanie z PCPR (Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie).

Odwagi!

____

Fot. BMW Smorawiński